Kontynuujemy niezwykłą podróż
Dawida Sulikowskiego, który rowerem przemierzył drogę z Chin do Polski. W trzeciej części naszej rozmowy zaczynamy od momentu, kiedy Dawid wjeżdża do Gruzji – kraju pełnego pysznego jedzenia, doskonałego wina, zapierających dech w piersiach widoków, a także ciekawostek takich jak winne lody czy… wiele bezdomnych psów. Dawid wspomina Gruzję jako miejsce, do którego z chęcią by wrócił, choć po 7 dniach musiał już przekroczyć granicę gruzińsko-turecką. W Turcji przywitała go różnorodność – od mroźnej zimy w niektórych regionach, gdzie Dawid jechał bez rękawic, aż po cieplejsze tereny. Kierował się w stronę Stambułu, doświadczając gościnności lokalnych mieszkańców i ciekawości dzieci, które chciały wiedzieć, co Polak robi u nich na rowerze, a także pytały o
Krzysztofa Piątka, znanego piłkarza grającego w Turcji. Oczywiście, nie zabrakło zabawnych historii – dzieci oglądały rower, a nawet próbowały się nim przejechać. Jedynym niemiłym akcentem było zdarzenie na granicy turecko-bułgarskiej, ale szczegóły poznacie w trakcie rozmowy. Kolejnym przystankiem była Bułgaria, a w szczególności Sofia. Dawid dotarł tam oczywiście rowerem, choć – jak sam przyznaje – częściowo jechał… autostradą. :-) Poznał też „ciemną stronę” stolicy Bułgarii, stwierdzając, że bardziej odpowiada mu „aura naturalności”. Wracając na chwilę do Turcji, Dawid opowiada, jak przez 5 dni nie miał okazji się umyć. Sytuacja nabrała humorystycznego charakteru, gdy podwiózł go kierowca chłodni wypełnionej rybami – wyjątkowy sposób na podróż i niezapomniane wspomnienie. Tym akcentem kończymy trzecią część naszej rozmowy, a w ostatniej „dojedziemy” z Dawidem do Polski. Rozmowę, jak zawsze, prowadzi
Tomasz Kuriata. Zapraszam!
Link do fotogalerii z wyprawy
Commenti